niedziela, 10 stycznia 2010

Malkontent - modne słowo w Gedanii

Zima nadeszła, wielkimi krokami wbiegł następny rok. Szczególny  rok. Oto Wielki Lord Gedanii po raz kolejny będzie odbierał berło Jaśnie Wodza poddanego mu szarego tłumu. Lord jest tak pewny swojego kolejnego triumfu, że nawet nie chce mu się dbać o jakieś wyrafinowane sztuczki propagandowe czy wyszukany PR. Chyba jest już znudzony tym udawaniem, może wpłynął na to upływ czasu i postarzenie się - wszak to już kilkanaście lat na stanowisku, nie te lata, nie ta kondycja, nie ten dynamizm, adrenalina już tak nie "podkręca"... Jest więc "jazda na chama", niewyszukane, tanie, proste i sprawdzone metody propagandowe:

poniedziałek, 30 listopada 2009

Jasne interesy

Gabinet Lorda Danzigera. Ciepły, późno letni wieczór w nadmorskiej Gedanii. Godzina 20.00
- Cześć Ministrant! -krzyknął Prezes organizacji Gedania
Found, wchodząc zamaszyście do gabinetu Owicza jak do swojej posiadłości.
-Cze, cześć... wydukał lekko przestraszony Lord.
Nikogo już nie było w Urzędzie, nawet sprzątaczek, jedynie starszy jegomość zatrudniony jako ochroniarz siedział w swej stróżówce na parterze dużego budynku, oglądając wiadomości w tefauenie, lekko przysypiając. Owicz nikogo nie spodziewał się o tej porze, a korzystając z ciszy panującej w mrocznych wnętrzach Pałacu kontemplował, co jakiś czas zerkając na dodatkowy monitor LCD ustawiony na jego biurku, na którym wyświetlał się podgląd placu budowy stadionu. Nic dziwnego, że nagłe, energiczne wtargnięcie niespodziewanego gościa zdenerwowało nieco Owicza. Co, u licha... pomyślał.
Wtem za Prezesem wbiegł także Lisek Mały Urwisek, przemykając sprytnie między futryną, a zamykającymi się samoczynnie drzwiami gabinetu, jednak nawet nie muskając ani drzwi, ani futryny.
- Cześć pracy! - powiedział Lisek podniesionym tonem, z lekkim uśmiechem na twarzy oraz rozlatanymi, jak zawsze, oczyma. Z jego oczu można było od razu wyczytać, że knuje coś interesującego.

niedziela, 22 listopada 2009

Stabilny prorozwojowy czyli Pałac się wyżywi

Około tydzień temu trafiłem na kolejny fascynujący artykuł w takim sporym portalu regionalnym należacym do wydawcy jednego z lokalnych tytułów prasowych. Najpierw się uśmiałem, a zaraz potem załamałem. Nastąpiła w moich oczach kompletna desaturacja kolorów widoku z okna na ponurą dzielnicę nowej, wielkiej sypialni Gedanii. Znów to samo... Cytat nagłówka i poczatku artykułu (link do całego artykułu, gdyby kogoś to zainteresowało):
Dochody - ponad 1,8 mln. Wydatki - ponad 2,1 mln zł. Deficyt, który zostanie pokryty z kredytów - 296 mln zł. Tak prezentuje się projekt budżetu Gdańska na 2010 rok.
- Budżet jest stabilny, prorozwojowy, ale trudny, bo będziemy zmagać się z drugim rokiem kryzysu - mówi Paweł Adamowicz, prezydent Gdańska.
Pomijam już fakt, że  nikt ze strony wydawcy nawet nie sprawdził zwykłych błędów w tekście - jeżeli nie każdy od razu "załapuje" to podpowiadam, że chodzi o liczby. 2,1 mln - 1,8 mln nijak nie chce mi dać 296 mln. Chyba wydawca ów ma potencjalnych odbiorców swoich tekstów za kompletnych kretynów, którzy i tak nie rozumieją co się do nich pisze, a z całego artykułu wyłapują tylko pojedyncze słowa, które przyswajają i kodują w mózgach.  Być może się czepiam, być może to nieduży błąd, być może wszyscy wiedzą o co chodzi mimo błędu, ale niesmak pozostaje... Lubię gdy coś jest przygotowane profesjonalnie, taki już jestem, przepraszam.
Najlepsze jest zaraz potem:

sobota, 21 listopada 2009

Ciemna Masa ćwierka

W Internecie istnieje już sporo serwisów społecznościowych udostępniających usługę tak zwanego mikoblogowania, czyli publikowania krótkich informacji (do stu parudziesięciu znaków). Jednym z takich najbardziej popularnych jest, jak zapewne wielu z Was wie (a Ci, którzy nie wiedzieli, właśnie już wiedzą) Twitter - czyli po naszemu ćwierkać lub świergolić.  Swego czasu zapanowal jakiś straszny boom na ćwierkanie tamże i miliony ludzi zaczęły tam komunikowac różne rzeczy. Niektórzy informowali na przykład, że oto właśnie jedzą sałatkę grecką a zaraz potem pójdą się umyć - lub o innych tego typu ważnych wydrzeniach w ich życiu. Wcześniej nie miałem przekonania do tego całego mikroblogowania, aktualnie znalazłem zastosowanie dla tej usługi (skoro nawet politycy zaczynają ćwierkać, nie pozostaje mi nic innego jak zaistnieć w nowym, wirtualnym bycie).

wtorek, 17 listopada 2009

Drogowskazy nieprawdy

Niedawno oddano dla ruchu kawałek (maksymalnie 300 metrów) delikatnie zmodernizowanej ulicy Łostowickiej - jednej ze sztandardowych inwestycji drogowych ostatnich kilku lat. Za rok pojawi się ona na wielu plakatach wyborczych, ulotkach wciskanych do skrzynek pocztowych czy listach wysyłanych przez Jaśnie Nam Panującego do swoich podwładnych.
Zanim jeszcze zabrano z tej drogi słupki ograniczające ruch na czas remontu, wszyscy mogli zobaczyć demonstrację niewiedzy gedańskich urzędników, ich rażącej niekompetencji oraz brak znajomości podstawowych wiadomości na temat miasta, którym zarządzają. Ja nazywam to już głupotą.
Otóż nowo modernizowany kawałek drogi obstawiono z kilku stron pokaźną ilością tablic informacyjnych-drogowskazów. Nie byłoby w tym nic dziwnego ani złego, wszak niektórzy są bardziej rozgarnięci i wystarczy im mniej tablic informacyjnych, inni potrzebują większego natężenia informacji aby wykonać tą samą czynność.
Problem w tym, że na tych tablicach umieszczono drogowskazy do nieistniejącego w Gdańsku miejsca. Oczywiście błędna informacja jest powielona na wszystkich postawionych niedawno tablicach.

poniedziałek, 16 listopada 2009

Państwo myśli, że umarłem, a ja żyję

Od opublikowania ostatniego tekstu minęło dzisiaj dokładnie 2 miesiące. Ależ ten czas pędzi z zawrotną prędkością....Wielu zapewne położyło krzyżyk na tym blogu, uznając go za kolejny, chwilowy, przebłysk czy sezonową atrakcję. Nie dziwię się - przerwa nie była przecież poprzedzona żadną informacją, wyjaśnieniem.
Dla wielu innych takie zniknięcie to woda na młyn, powód do radości. Nie będzie nam tu bruździł, zadawał niewygodnych pytań, obnażał calej prawdy. I jeszcze stracił się sam - rewelacja!
A tu niespodzianka - Ciemna Masa jest, żyje, ma się dobrze i powraca...Tym razem z mocnym postanowieniem istnienia regularnego, częstego, bardziej systematycznego. Wraca ze zwielokrotnioną siłą i częstotliwością. Na przekór panującej aurze i porze roku - odradza się.
Ja, Ciemna Masa, w dalszym ciągu będę patrzył na ręce, węszył, obnażał.

środa, 16 września 2009

Nie jestem naiwny

Czyli co najmniej 10 powodów, dla których nie wpłacę ani grosza datku na konto akcji wspierania budowy stadionu.
Zaczęło się. Wielka ściema (ups, miało być ściepa) narodowa na rzecz uzbierania kasy wystartowała. Szukanie naiwniaków i sposobu jak przy tej niespotykanej okazji jaką jest budowa stadionu wyssać jeszcze nieco dodatkowego grosza – ponad te kilkaset milionów złotówek już wydrenowanych z publicznej kiesy czyli z podatków, także moich.

A na co jest ta składka? Teoretycznie na wyposażenie stadionu: „Akcja nazywa się "Razem na rzecz stadionu". Pomysłodawcą jest Gdański Klub Biznesu, a realizuje ją Społeczny Komitet Wsparcia Euro 2012 w Gdańsku. Celem zbiórki jest wyposażenie stadionu i wspieranie (m.in. zakup sprzętu) młodzieżowych klubów piłkarskich.”
Ale zaraz. Przecież pieniądze na budowę całego stadionu niby były już zapewnione w momencie rozpoczynania jego budowy. Czyżby rozpoczynano inwestycję bez budżetu? Czegoś tu nie rozumiem…