niedziela, 10 stycznia 2010

Malkontent - modne słowo w Gedanii

Zima nadeszła, wielkimi krokami wbiegł następny rok. Szczególny  rok. Oto Wielki Lord Gedanii po raz kolejny będzie odbierał berło Jaśnie Wodza poddanego mu szarego tłumu. Lord jest tak pewny swojego kolejnego triumfu, że nawet nie chce mu się dbać o jakieś wyrafinowane sztuczki propagandowe czy wyszukany PR. Chyba jest już znudzony tym udawaniem, może wpłynął na to upływ czasu i postarzenie się - wszak to już kilkanaście lat na stanowisku, nie te lata, nie ta kondycja, nie ten dynamizm, adrenalina już tak nie "podkręca"... Jest więc "jazda na chama", niewyszukane, tanie, proste i sprawdzone metody propagandowe:
a to młodzieżówka partyjna w komentarzach na portalach internetowych wkleja te same, wytarte zdania, a to usłużni pismakowie generują propagandowe artykuliki o coraz niższym poziomie. I tak tego nikt nie czyta. Wszak czterdzieści  procent obywateli Polszy, jak pokazują badania, nie rozumie czytanego tekstu. Przekładając to na lokalny grunt: ilość wystarczająca by oddać tyle głosów, aby Jedyny Możliwy Jaśnie Panujący po raz kolejny zasiadł na tronie. Taka nowa cywilizacja:  obrazkowa. Wystarczy dobry, agresywny i  sugestywny tytuł, może pierwszy akapit tekstu i załatwione. Lud ukierunkowany we właściwy sposób zna dwa-trzy  lokalne tytuły jedynie słusznych prasowo-internetowych wydań. Innych nie szuka bo nawet nie jest w stanie pomyśleć, że może być jakaś prawda poza tą, którą podtyka mu się pod nos. Przecież w gazecie napisali...
Lokalni pismakowie już dawno przestali dążyć do prawdziwego, rzetelnego, niezależnego dziennikarstwa. Bo i po co ono komu? Prestiż, misja? A co to jest? Przecież trzeba spłacić kredyt za mieszkanie, samochód, sprzęt do kuchni...Lepiej być pismakiem piszącym teksty na zamówienie niż sprzedawać ciuchy w galerii handlowej, prawda?    Do tego jeszcze zaproszą na darmową imprezę z lokalnymi biznesmenami i politykami, można się dobrze napić, najeść, zrobić fotkę ze znaną gębą i z dumą opowiadać, że jest się Dziennikarzem. Fajnie jest.
Gdy ktoś napomknie słowo o widocznych uchybieniach i błędach nieudolnych włodarzy - wnet zaatakuje się się go, że jest malkontentem. I gotowe. Szary, bezwolny lud cholernie boi się zaszufladkowania jako "odmieniec". Bardzo chce być nowoczesny (cokolwiek to oznacza), zadowolony. Boi się inności. Nawet nie jest w stanie pomyśleć, że może być inaczej, lepiej....Niczym więzień wychodzący na wolność po trzydziestu latach odsiadki. A ponad wszystko chce być tym silnym, szarym tłumem mającym rację...(głosowałem na tego, na którego kazali i wygrał. No to miałem rację!)
A teraz wszyscy, na raz, klaszczemy w dłonie...Tak, tak, Pani też. I Pan także...No już, już...I jakoś się kręci. Czyżby kolejne 4 lata zmarnowane?
Na koniec piosenka:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz