sobota, 27 czerwca 2009

Polityka, propaganda, a gdzie zarządzanie?

Kierowanie miastem w obecnym systemie - w oparciu o duże partie polityczne- jest nieefektywne i do tego nie zapewnia wyboru najlepszych ludzi na odpowiednie stanowiska. Krótko mówiąc, podczas wyboru osób, które mają odpowiadać za to, jakie drogi w mieście powstaną i kiedy, gdzie będą budowane szkoły, czy powstanie park, czy remontowane będą zabytki, czy w danym miejscu powstanie blaszany supermarket czy ciekawa architektonicznie budowla itp. itd. (czyli odpowiedzialnych za pracę organizacyjno-operacyjną) w dużej mierze lud głosuje na tego czy innego kandydata tylko dlatego, że jest on z tej a nie innej partii politycznej. Bo jest "prawicowy" albo "lewicowy". Często dochodzi więc do zamieszania - ludzie głosują w wyborach lokalnych patrząc przez pryzmat "wielkiej polityki" państwowej. A jedno z drugim niewiele ma wspólnego.
W obecnym systemie nie chodzi o zarządzanie a jedynie o rządzenie. Partie polityczne są tak naprawdę firmami - korporacjami, których głównym celem jest osiąganie własnych korzyści, kontrolowanie jak największej ilości obszarów życia i dążenie do eliminacji jakiejkolwiek konkurencji.


Wybory samorządowe są dla partii okazją do zdobycia nowych stanowisk dla swoich członków, dostępu do nowych kanałów dystrybucji publicznych pieniędzy. Poza tym stały się jedynie sondażem przed wyborami parlamentarnymi i sprawdzianem efektywności działania lokalnych struktur w walce o władzę.
Taki model - polityczny- niemal nierozerwalnie wiąże się uprawianiem propagandy. Wygrywa ten, kto ma lepiej rozbudowany aparat. Rzeczywiste osiągnięcia przestają mieć znaczenie.
Nasuwa się więc bardzo prosta rada: odsunąć partie polityczne od zarządzania miastem. Wprowadzić bezpośrednie wybory na poszczególne funkcje w zarządzie tak, by z góry było wiadomo, o jakie stanowisko ubiega się dany kandydat. Niby proste, ale...
Wymyśliłem nawet mechanizm, który umożliwiłby zarządzanie miastem przez osoby wybrane w bezpośrednich wyborach i nie związane z partiami politycznymi (napiszę kiedyś bliżej o moim pomyśle) .
Szansa na radykalną zmianę systemu wybierania osób mających zarządzać miastem jest aktualnie żadna. Może kiedyś to nastąpi? Decyzję o przebudowie systemu wyboru i kontroli ludzi zajmujących się zarządzaniem miastem musieliby podjąć sprawujący władzę ustawodawczą czyli... same partie polityczne. I tutaj widać najlepiej, że partie niekoniecznie kierują się dobrem ogółu, ale raczej stawiają swój interes jako pierwszy. Gdyby było inaczej już dawno podjęto by działania w kierunku uczynienia zarządzania w samorządach lokalnych bardziej efektywnym, z większą kontrolą wydawania publicznych pieniędzy czy większym udziałem najlepszych specjalistów w danych dziedzinach w procesie podejmowania decyzji stanowiących o przyszłości miasta na bardzo długo. Żadna partia polityczna nie strzeli sobie w kolano i nie pozbędzie się dobrowolnie tysięcy (w skali kraju) ciekawych stanowisk dla swoich wiernych, zasłużonych dla korporacji działaczy, nie zrezygnuje z kontroli nad częścią kanałów dystrybucji publicznych pieniędzy.
Czy zatem dożywotnio jesteśmy skazani na marazm, akceptowanie istniejącego stanu rzeczy i wybieranie "mniejszego zła"?.Z pewnością nie. Ta potężna maszyneria obudowana szczelnie propagandą ma bardzo słabe zamocowania. Są pewne proste rzeczy, które można zrobić już teraz aby zmienić rzeczywistość na lepszą. Wystarczy bardziej interesować się tym co dzieje się wokół, nieco mocniej angażować się, lepiej przypatrywać się dokonaniom polityków i nie wierzyć propagandzie, która jest naprawdę dobrze wyszkolona do pełnienia swojej misji.
Jak stwierdził amerykański powieściopisarz T. C. Boyle: „Propaganda może łatwiej manipulować publicznością, która nie czyta, nie jest zaangażowana”.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz